Wszystko było niesamowite
Wcześniej McGusty został także MVP sezonu zasadniczego Orlen Basket Ligi. W decydującym spotkaniu finału, wygranym przez Legię w Lublinie 92:82, zdobył 30 punktów, trafiając m.in. osiem z 11 rzutów za dwa punkty i wszystkie pięć wolnych. Miał także cztery asysty i dwie zbiórki.
"Moje wyróżnienie nie byłoby możliwe bez kolegów, trenerów, każdego, kto pracuje w klubie. Wszyscy dobrze odgrywali swoje role. Tworzyliśmy prawdziwy team, mieliśmy cel i konsekwentnie do niego dążyliśmy" - powiedział PAP po odebraniu nagrody.
W całym sezonie Amerykanin opuścił tylko jedno spotkanie. W 43 meczach, w których wystąpił zdobywał średnio 19,4 punktu.
Swoją rolą w Legii przypominał Michaela Jordana z czasów Chicago Bulls. Gdy zespół był w kłopocie, piłka wędrowała do niego, a on już wiedział, jak indywidualną akcją zdobyć punkty. Tak było także w ważnych fragmentach niedzielnego spotkania ze Startem.
"Miłe porównanie. Najważniejsze, że ufał mi trener, koledzy z zespołu. Dostawałem piłkę, a drużyna wiedziała, jak ułatwić mi dojście do pozycji rzutowej" - zauważył 27-letni Amerykanin.
Spektakularnym wyczynem popisał się 1 marca w wyjazdowym spotkaniu z Dzikami Warszawa. Na cztery i pół minuty przed końcem gospodarze wygrywali 70:60. McGusty od tego momentu zdobył 12 kolejnych punktów, drużyna nie pozwoliła rywalom poprawić dorobku i Legia wygrała 72:70. W tym meczu w roli trenera "Zielonych Kanonierów" debiutował Estończyk Heiko Rannula.
Czy podwójny MVP chciałby zagrać w barwach Legii w następnym sezonie?
"Za wcześnie, by o tym teraz mówić. To zawsze jest kwestia negocjacji zawodnika i jego agenta z klubem. Jedno wiem na pewno, że w Legii spędziłem wspaniały czas. Klub, miasto, koledzy, końcowy wynik - wszystko było dla mnie niesamowite" - zakończył McGusty. (PAP)
cegl/ bia/
