Rozpoczął się proces oskarżonej o spowodowanie wybuchu, w którym zginęło starsze małżeństwo
Proces w sprawie zabójstwa starszego małżeństwa rozpoczął się w środę przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Na wniosek obrońcy sędzia Joanna Czajkowska wyłączyła jawność rozprawy ze względu – jak wyjaśniła - na ważny interes prywatny oskarżonej. 41-letnia Anna T. uczestniczyła w procesie zdalnie łącząc się wideo z aresztu, w którym obecnie przebywa.
Do opisywanych w akcie oskarżenia wydarzeń doszło 18 grudnia 2020 r. przy ul. Krótkiej w Puławach. Śledczy zarzucili Annie T. zabójstwo, sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach w postaci pożaru, zawalenia się budowli i eksplozji, w wyniku której zginęło starsze małżeństwo - jej 69-letnia ciocia i 75-letni wujek.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie podała w akcie oskarżenia, że Anna T. (wówczas B.) "nieustalonym narzędziem odkręciła nakrętkę przyłącza gazowego prowadzącego do króćca kuchenki gazowo-elektrycznej" znajdującą się na parterze domu i spowodowała „uwalnianie się gazu ziemnego w znacznej ilości”. Następnie zainicjowała zapłon, w wyniku którego doszło do eksplozji gazu, pożaru oraz zawalenia się budynku.
Jak podali śledczy, przebywające na parterze starsze małżeństwo – Henryk i Zofia C. - zostało przysypane gruzem i zmarło. Opisując przyczyny śmierci małżeństwa wskazano ostrą niewydolność oddechową w następstwie unieruchomienia klatki piersiowej, a także - w przypadku Zofii C. - rozległe obrażenia klatki piersiowej. Natomiast Anna T. została przewieziona w ciężkim stanie do szpitala, z którego wyszła w maju 2021 r.
Zdaniem prokuratury, oskarżona "przewidywała możliwość pozbawienia życia Henryka i Zofii C. i godziła się na to". Mimo to - wskazano - dokonała rozłączenia instalacji gazowej, a następnie zainicjowała zapłon i doprowadziła do wybuchu. Śledczy podali, że zagrożone zostało życie i zdrowie ponad 20 osób przebywających w sąsiedztwie, a także uszkodzeniu uległy budynki na pobliskich posesjach.
Prokuratura przekazała, że Anna T. podczas przesłuchania nie przyznała się do zarzutu. "Zaprzeczyła jakoby odkręciła przyłącze doprowadzające gaz do kuchenki" – napisano w akcie oskarżenia. Oskarżona – podano – nie pamiętała momentu eksplozji. W dniu zdarzenia "chciała zrobić sobie herbatę, więc odpaliła palnik z kuchenki gazowo-elektrycznej, a potem pamięta już jedynie gorący gruz".
Śledczy ustalili, że kobieta była bratanicą Zofii C. Nie utrzymywała relacji towarzyskich, nie była aktywna zawodowo i po śmierci matki podjęła próbę samobójczą. "Wskazała, że po śmierci swojej matki przeżyła załamanie nerwowe, po którym próbowała się pozbierać" – podała prokuratura. "Odkręcając gaz chciała popełnić samobójstwo po raz kolejny" – dodano.
Według śledczych, oskarżona "miała ograniczoną w stopniu znacznym zdolność rozpoznania czynu i pokierowania swoim postępowaniem".
Anna T. przebywa aktualnie w areszcie. Nie była dotąd karana sądownie. Za zabójstwo grozi jej dożywotnie więzienie.(PAP)
autorka: Gabriela Bogaczyk
gab/ apiech/
